poniedziałek, 2 maja 2016

ROZDZIAŁ 7

Stałam w samym miejscu co dwa dni wcześniej. Przede mną widniał spory napis „Hotel Costa Rica”. Tym razem byłam jednak sama, bez przebrania i bez stresu. Szłam do Diego zapytać o wyniki  przesłuchania. Wczoraj już go nie spotkałam, wiec postanowiłam go odwiedzić – za zgodą matki przełożonej rzecz jasna. Przywitałam się z recepcjonistką i poprosiłam o numer pokoju Diego, ponieważ ostatnim razem byłam tak zdenerwowana, ze kompletnie zapomniałam go. Chwilę później byłam już przed jego drzwiami. Zapukałam i w odpowiedzi usłyszałam donośne „proszę!”. Kiedy weszłam do środka ujrzałam go pakującego ubrania do walizki leżącej na łóżku.
-Cześć. – spojrzałam zdziwiona. – Co jest? Przenosisz się do innego hotelu?
-Nie. Tym razem czas pomieszkać trochę na swoim.
-Kupujesz mieszkanie? – zaśmiał się lecz ze smutkiem.
-Nie Clari. Wracam do Hiszpanii. – nagle aż coś się zatrzymało. Przestałam słyszeć cokolwiek i przez chwilę szumiało mi w głowie jakbym była pijana. Jasne kolory pokoju zaczęły mi bić w oczy. – Clara? Wszystko ok? – zapytał z troską i podszedł do mnie. Powoli wszystko zaczęło się stabilizować.
-Tak, wszystko gra. Ale… dlaczego? Co się stało, że wyjeżdżasz?
-Nic się nie stało. Przyjechałem tutaj tylko dla jednego celu. Casting. Nie udało się.
-Oh, Diego przykro mi…
-Mi też ale trudno. Takie życie aktora. Raz się uda a raz nie. Skoro się nie udało to wracam. Klienci w restauracji czekają.
-Ale przecież nie musisz wyjeżdżać! Możesz tu zostać, a jeśli hotel jest problemem to przecież wiesz, że Daniel pozwoli ci zostać jeszcze w klasztorze. Na pewno znajdziesz jakaś rolę!
-Clara, proszę… - spojrzał troskliwie. – Odpuść. Muszę wrócić. Było mi tu bardzo miło i mimo, że tak krótko tu jestem to zdążyłem się zakochać w Argentynie. Chciałbym jeszcze zostać ale nie mogę. Moje życie jest w Hiszpanii. Muszę pracować. Nie mam za co się tutaj utrzymać, a zanim znalazłbym jakąkolwiek pracę to jeszcze by potrwało szmat czasu.
-Oh Diego… - westchnęłam a moje oczy napełniły się łzami. Nie chciałam by to widział wiec wtuliłam się w niego. Jeszcze nigdy do nikogo się tak bardzo nie przywiązałam w tak krótkim czasie jak do niego. Sama nie wiem dlaczego do tego dopuściłam skoro mówił mi na początku, ze przyjechał na krótki czas. – Będę tęsknić. – wybełkotałam dławiąc się już łzami. W mojej głowie zrodził się już jednak pewien pomysł.

*Diego POV*
Kiedy Clari już wróciła do klasztoru ponowiłem pakowanie walizki. Widok jej płaczącej łamał mi serce. Sam ciężko wstrzymywałem łzy. Kiedy się do mnie przytuliła to emocję wzięły już nade mną górę i wypuściłem jedną łzę po czym szybko ją otarłem by nie zauważyła. To by tylko pogorszyło sprawę. Później udało mi się ją przekonać by już poszła pod warunkiem, że przyjdę się pożegnać do klasztoru.
Włożyłem ostatnie rzeczy do walizki i zamknąłem ją. Przypomniałem sobie wszystkie momenty przeżyte w Buenos Aires. Nie było ich wiele, ale były bardzo znaczące. Kiedy pierwszy raz stanąłem w drzwiach klasztoru z dziwnym i nieswoim uczuciem w środku. Po latach spotkałem swojego przyjaciela, który stał się księdzem. Te śliczne szmaragdowe oczy, które patrzyły na mnie z zainteresowaniem kiedy wtargnęła do pokoju Daniela. Nasza współpraca. Refleksje o miłości. Nawet picie mate, które było dla mnie zbyt gorzkie, ale dla niej wypiłbym dziesięć litrów dziennie. Jej smutek gdy nie udało nam się zdobyć budynku i ten gest, który wcale nie powinien mieć miejsca, lecz wcale nie żałuję. Nie będę żałował nigdy. Wezmę wspomnienie o niej do Hiszpanii. Najdziwniejsza, a zarazem najlepsza historia jaka mogła mi się przytrafić w Argentynie.
Zamknąłem za sobą drzwi i zjechałem windą do holu. Oddałem klucze do pokoju i wymeldowałem się. Samolot odlatuje za dwie godziny. To tak akurat by wstąpić do klasztoru i pożegnać się z siostrami, Danim i… Clari. To będzie najtrudniejsze. Jeśli znowu skończy się na łzach to serce mi pęknie na milion kawałków. Tak jak mało rzeczy na świecie mnie rusza, tak płacz kobiety nie daje mi żyć. Nie skorzystałem z taksówki. Zamówiłem tylko taryfę, by przyjechała za godzinę pod klasztor i zabrała mnie na lotnisko. Jak na razie poszedłem pieszo, ponieważ mój hotel znajdował się dosyć blisko. Wadziła mi spora walizka, ale mimo pozorów tylko mi pomagała. Wydłużyła czas przed tym ostatnim spotkaniem.

 Ponownie stanąłem przed tymi drzwiami. Takie zwykłe jasnobrązowe drzwi z małym witrażem. Zadzwoniłem dzwonkiem, a otworzył mi Daniel.
-Diego! Przyszedłeś się pożegnać! Już myślałem, ze pojedziesz sobie jakby nigdy nic. Masz szczęście, bo słabo by się to dla ciebie skończyło. – przyłożył mi lekko w ramię po przyjacielsku.
-Obiecałem Clari, że przyjdę. Z resztą i tak chyba bym przyszedł. Pewnie zbyt szybko się znowu nie zobaczymy, nie?
-Możliwe. Ale jeszcze kiedyś na pewno. Nawet jeśli miałoby to być za kolejne 8 lat. – zaśmiał się. – Choć za mną. – powiedział i pokierował się wzdłuż korytarza, a ja poszedłem za nim według polecenia. Kilka kroków dalej zauważyłem wszystkie siostry zakonne stojące razem, a na górze napis „Miłej podróży Diego!”. Byłem strasznie zaskoczony. Kiedy mnie spostrzegły zaczęły śpiewać jakąś wesołą piosenkę religijną. Nie gustuję ani trochę w takiej muzyce, ale podobało mi się. To był przecudowny gest z ich strony. Przeanalizowałem wzrokiem wszystkie mniszki i doszedłem do wniosku, ze brakuje jednej, tej której najbardziej się spodziewałem w tej grupie pożegnalnej. Kiedy skończyły śpiewać, zacząłem bić brawo.
-Dziękuje! To nie było potrzebne ale bardzo mi miło! – jeszcze raz rozejrzałem się. – Tak z innej beczki, widział ktoś Clari?
-Jak to? Nie ma jej? Jeszcze przed chwilą ją widziałem. – powiedział Dani. Zakonnice również rozglądnęły się między sobą i wzruszyły ramionami. Też były zaskoczone.
-Dziwne. Przecież tak się starała zorganizować to pożegnanie. Wpadła tu jak z procy, odciągnęła nas od popołudniowej modlitwy i kazała ćwiczyć piosenkę. – wtrąciła Gaby, a Mayi szturchnęła ja w biodro przez co aż jęknęła z bólu. Przynajmniej teraz wiem kto jest odpowiedzialny za to wszystko.
-To ja może jej poszukam. – powiedziałem i odwróciłem się w celu jak najszybszych poszukiwań, jednak zaraz gdy to zrobiłem zauważyłem Clari i matkę przełożoną, wychodzące z jej gabinetu.
-Spokojnie, już jestem. – powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy. Jakby nigdy nic. A mi serce prawie stanęło jak nikt nie wiedział gdzie jest.
-Co jest grane? – zapytałem. – Ten uśmiech mnie niepokoi.
-Nic złego panie Diego. Clara rozmawiała ze mną o bardzo ważnej sprawie, dotyczącej pana.
-Nie rozumiem. – kobiety spojrzały na siebie z uśmiechem.
-Poprosiła mnie o pracę dla pana. – uniosłem brwi z niedowierzaniem. O jaką pracę można poprosić matkę przełożoną zakonu? Mam być ministrantem czy jak?
-Clari… prosiłem, żebyś odpuściła. – spojrzałem na nią ze zrezygnowaniem. To słodkie, że chciała mi pomóc w pozostaniu w Buenos Aires lecz to było niemożliwe.
-Ale zaczekaj! Jeszcze nie słyszałeś o co chodzi.
-No więc siostra Clara powiedziała mi, że jest pan aktorem i tak się składa, że szukamy nauczycieli do szkółki parafialnej. Rodzice dzieciaków już od dawna proszą o zorganizowanie jakiś zajęć pozalekcyjnych by ich dzieci mogły twórczo spędzać czas. Chciałabym wiec zaoferować panu pracę jako instruktor gry aktorskiej w naszej szkółce. Co pan sądzi? – zakończyła tłumaczenie i czekała na moją odpowiedź a ja osłupiałem. Wziąłem w końcu głęboki wdech i powiedziałem cicho…
-Nie. Przykro mi, nie mogę przyjąć tej oferty. Jest świetna ale moje miejsce jest w Hiszpanii. – nagle twarze wszystkich w około posmutniały.
-Diego… - Clari podeszła do mnie. Jesteś pewny? Przecież mógłbyś tu pracować i przy okazji szukać jakiejś roli.
-Wiem, ale już ci mówiłem jak wygląda moja sytuacja. Muszę wrócić. – przytuliła mnie nagle.
-Już ci to mówiłam, ale będę tęsknić.
-Ja też. Za wami wszystkimi będę tęsknił. – puściłem ją. – Bardzo miło spędziłem tu czas. Może nie było to zbyt długo ale jesteście mi wszyscy jak przyjaciele. Jeśli jeszcze kiedyś będę w Argentynie to z pewnością was odwiedzę.

Chwilę później wsiadałem już do taksówki, która stała przed klasztorem. Wsadziłem walizkę do bagażnika i pomachałem do sióstr i Daniela. Usiadłem na tylnim siedzeniu, a kierowca ruszył. Patrzyłem jak grupa postaci robi się coraz mniejsza, a w końcu znika za zakrętem. Odwróciłem się do przodu i patrzyłem na drogę przed sobą. Jadę nią już ostatni raz. Już nigdy się z nimi nie zobaczę. Przed moimi oczami ponownie pojawił się obraz płaczącej Clari, a później jej uśmiech kiedy przekazywała mi informację o pracy, którą mi załatwiła. Ona naprawdę chciała, żebym został. Naprawdę miała nadzieje, ze kolejnego dnia znowu się zobaczymy jak codziennie. A niech to szlak!
-Panie kierowco! Niech pan zawraca.

*Clari POV*
-Jak się masz? – zapytała Mayi przysiadując się obok mnie przy stole w kuchni.
-Dobrze, tak sądzę. – wzięłam łyk herbaty.
-Będziesz za nim tęsknić?
-Bardzo. Ale cóż, to jego życie, On wybiera. Szkoda, wielka szkoda. – wzruszyłam ramionami, a moim gardle zrobiła się gula. Starałam się być twarda, ale bardzo się z nim zaprzyjaźniłam. Nie lubię rozstań.
-Clari, czy ty coś do niego…
-Nie kończ bo zgrzeszę. – nachyliłam się nad stołem. – Chyba cię pogięło. Jestem zakonnicą. Ty też prawie jesteś, wiec zrozum mnie, dobra?
-Nie no, ja nic nie sugeruję. Tylko jak tak czekałam na ciebie w hotelu i patrzyłam na zegarek to chyba fajnie ci się tam siedziało, nie? – zaśmiała się a ja nie mogłam się powstrzymać i tez dołączyłam do tej karuzeli śmiechu.
-Czasami cię nienawidzę, naprawdę. Ale później sobie przypominam dlaczego się przyjaźnimy.
-Bo jestem najlepszą przyjaciółką na świecie?
-A żebyś wiedziała, że tak. Mimo tych twoich odszczałów zawsze jesteś po mojej stronie i chcesz jak najlepiej. Czasami w niekoniecznie prawidłowy sposób, ale cel uświęca środki. – nagle wybuchła ogromnym śmiechem. Tym razem już nie wiedziałam o co chodzi. Patrzyłam na nią tylko aż skończy i mi wyjaśni co się stało.
-Wiesz co Clari? Długo to ty sobie nie potęsknisz?
-Co?
-Odwróć się dziewczyno. – tak więc zrobiłam. Za mną w progu stał Diego. Z walizką w ręce i uśmiechem na ustach. Nie wydawało mi się. Stał tu naprawdę.
-No to kiedy zaczynam tą pracę? 

***

Jak obiecałam - tak i zrobiłam. Dłuższy rozdział *yaaay*. Dziękuję bardzo za każdą opinię w komentarzach jak i na twitterze, wszystko czytam. Plus jeżeli widzicie jakiś poważny błąd czy coś to możecie mnie poinformować bo czasami nie widzę i dziwne rzeczy z tego wychodzą haha. 
Pala

2 komentarze:

  1. ARESGSDGAFKEWRTEACKXDNADNSALFDSFWEKFNDSASDEORNFGDKFNDSKGKFDSOGSDGNDSKGDSGLSGMDFLGMDFGMNTRHKUJHYGTRFED?TRYYKVJNHBCXAWESDRTYUIKOIJHGFDXERTGHJKKIKJHBVCJKJHBGVCFEDRTYUIKJHBVDERTYHBVC ♥

    OdpowiedzUsuń