Stałam w samym miejscu co dwa dni
wcześniej. Przede mną widniał spory napis „Hotel Costa Rica”. Tym razem byłam
jednak sama, bez przebrania i bez stresu. Szłam do Diego zapytać o wyniki przesłuchania. Wczoraj już go nie spotkałam,
wiec postanowiłam go odwiedzić – za zgodą matki przełożonej rzecz jasna.
Przywitałam się z recepcjonistką i poprosiłam o numer pokoju Diego, ponieważ
ostatnim razem byłam tak zdenerwowana, ze kompletnie zapomniałam go. Chwilę
później byłam już przed jego drzwiami. Zapukałam i w odpowiedzi usłyszałam
donośne „proszę!”. Kiedy weszłam do środka ujrzałam go pakującego ubrania do
walizki leżącej na łóżku.
-Cześć. – spojrzałam zdziwiona. –
Co jest? Przenosisz się do innego hotelu?
-Nie. Tym razem czas pomieszkać
trochę na swoim.
-Kupujesz mieszkanie? – zaśmiał
się lecz ze smutkiem.
-Nie Clari. Wracam do Hiszpanii.
– nagle aż coś się zatrzymało. Przestałam słyszeć cokolwiek i przez chwilę szumiało
mi w głowie jakbym była pijana. Jasne kolory pokoju zaczęły mi bić w oczy. –
Clara? Wszystko ok? – zapytał z troską i podszedł do mnie. Powoli wszystko
zaczęło się stabilizować.
-Tak, wszystko gra. Ale…
dlaczego? Co się stało, że wyjeżdżasz?
-Nic się nie stało. Przyjechałem
tutaj tylko dla jednego celu. Casting. Nie udało się.
-Oh, Diego przykro mi…
-Mi też ale trudno. Takie życie
aktora. Raz się uda a raz nie. Skoro się nie udało to wracam. Klienci w
restauracji czekają.
-Ale przecież nie musisz wyjeżdżać!
Możesz tu zostać, a jeśli hotel jest problemem to przecież wiesz, że Daniel
pozwoli ci zostać jeszcze w klasztorze. Na pewno znajdziesz jakaś rolę!
-Clara, proszę… - spojrzał
troskliwie. – Odpuść. Muszę wrócić. Było mi tu bardzo miło i mimo, że tak krótko
tu jestem to zdążyłem się zakochać w Argentynie. Chciałbym jeszcze zostać ale
nie mogę. Moje życie jest w Hiszpanii. Muszę pracować. Nie mam za co się tutaj
utrzymać, a zanim znalazłbym jakąkolwiek pracę to jeszcze by potrwało szmat
czasu.
-Oh Diego… - westchnęłam a moje
oczy napełniły się łzami. Nie chciałam by to widział wiec wtuliłam się w niego.
Jeszcze nigdy do nikogo się tak bardzo nie przywiązałam w tak krótkim czasie
jak do niego. Sama nie wiem dlaczego do tego dopuściłam skoro mówił mi na początku,
ze przyjechał na krótki czas. – Będę tęsknić. – wybełkotałam dławiąc się już
łzami. W mojej głowie zrodził się już jednak pewien pomysł.
*Diego POV*
Kiedy Clari już wróciła do
klasztoru ponowiłem pakowanie walizki. Widok jej płaczącej łamał mi serce. Sam
ciężko wstrzymywałem łzy. Kiedy się do mnie przytuliła to emocję wzięły już
nade mną górę i wypuściłem jedną łzę po czym szybko ją otarłem by nie
zauważyła. To by tylko pogorszyło sprawę. Później udało mi się ją przekonać by
już poszła pod warunkiem, że przyjdę się pożegnać do klasztoru.
Włożyłem ostatnie rzeczy do
walizki i zamknąłem ją. Przypomniałem sobie wszystkie momenty przeżyte w Buenos
Aires. Nie było ich wiele, ale były bardzo znaczące. Kiedy pierwszy raz
stanąłem w drzwiach klasztoru z dziwnym i nieswoim uczuciem w środku. Po latach
spotkałem swojego przyjaciela, który stał się księdzem. Te śliczne szmaragdowe
oczy, które patrzyły na mnie z zainteresowaniem kiedy wtargnęła do pokoju
Daniela. Nasza współpraca. Refleksje o miłości. Nawet picie mate, które było
dla mnie zbyt gorzkie, ale dla niej wypiłbym dziesięć litrów dziennie. Jej
smutek gdy nie udało nam się zdobyć budynku i ten gest, który wcale nie
powinien mieć miejsca, lecz wcale nie żałuję. Nie będę żałował nigdy. Wezmę
wspomnienie o niej do Hiszpanii. Najdziwniejsza, a zarazem najlepsza historia
jaka mogła mi się przytrafić w Argentynie.
Zamknąłem za sobą drzwi i
zjechałem windą do holu. Oddałem klucze do pokoju i wymeldowałem się. Samolot
odlatuje za dwie godziny. To tak akurat by wstąpić do klasztoru i pożegnać się
z siostrami, Danim i… Clari. To będzie najtrudniejsze. Jeśli znowu skończy się
na łzach to serce mi pęknie na milion kawałków. Tak jak mało rzeczy na świecie
mnie rusza, tak płacz kobiety nie daje mi żyć. Nie skorzystałem z taksówki.
Zamówiłem tylko taryfę, by przyjechała za godzinę pod klasztor i zabrała mnie
na lotnisko. Jak na razie poszedłem pieszo, ponieważ mój hotel znajdował się
dosyć blisko. Wadziła mi spora walizka, ale mimo pozorów tylko mi pomagała.
Wydłużyła czas przed tym ostatnim spotkaniem.
Ponownie stanąłem przed tymi drzwiami. Takie
zwykłe jasnobrązowe drzwi z małym witrażem. Zadzwoniłem dzwonkiem, a otworzył
mi Daniel.
-Diego! Przyszedłeś się pożegnać!
Już myślałem, ze pojedziesz sobie jakby nigdy nic. Masz szczęście, bo słabo by
się to dla ciebie skończyło. – przyłożył mi lekko w ramię po przyjacielsku.
-Obiecałem Clari, że przyjdę. Z
resztą i tak chyba bym przyszedł. Pewnie zbyt szybko się znowu nie zobaczymy,
nie?
-Możliwe. Ale jeszcze kiedyś na
pewno. Nawet jeśli miałoby to być za kolejne 8 lat. – zaśmiał się. – Choć za
mną. – powiedział i pokierował się wzdłuż korytarza, a ja poszedłem za nim
według polecenia. Kilka kroków dalej zauważyłem wszystkie siostry zakonne stojące
razem, a na górze napis „Miłej podróży Diego!”. Byłem strasznie zaskoczony.
Kiedy mnie spostrzegły zaczęły śpiewać jakąś wesołą piosenkę religijną. Nie
gustuję ani trochę w takiej muzyce, ale podobało mi się. To był przecudowny
gest z ich strony. Przeanalizowałem wzrokiem wszystkie mniszki i doszedłem do
wniosku, ze brakuje jednej, tej której najbardziej się spodziewałem w tej
grupie pożegnalnej. Kiedy skończyły śpiewać, zacząłem bić brawo.
-Dziękuje! To nie było potrzebne
ale bardzo mi miło! – jeszcze raz rozejrzałem się. – Tak z innej beczki,
widział ktoś Clari?
-Jak to? Nie ma jej? Jeszcze
przed chwilą ją widziałem. – powiedział Dani. Zakonnice również rozglądnęły się
między sobą i wzruszyły ramionami. Też były zaskoczone.
-Dziwne. Przecież tak się starała
zorganizować to pożegnanie. Wpadła tu jak z procy, odciągnęła nas od
popołudniowej modlitwy i kazała ćwiczyć piosenkę. – wtrąciła Gaby, a Mayi szturchnęła
ja w biodro przez co aż jęknęła z bólu. Przynajmniej teraz wiem kto jest
odpowiedzialny za to wszystko.
-To ja może jej poszukam. –
powiedziałem i odwróciłem się w celu jak najszybszych poszukiwań, jednak zaraz
gdy to zrobiłem zauważyłem Clari i matkę przełożoną, wychodzące z jej gabinetu.
-Spokojnie, już jestem. –
powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy. Jakby nigdy nic. A mi serce prawie
stanęło jak nikt nie wiedział gdzie jest.
-Co jest grane? – zapytałem. –
Ten uśmiech mnie niepokoi.
-Nic złego panie Diego. Clara
rozmawiała ze mną o bardzo ważnej sprawie, dotyczącej pana.
-Nie rozumiem. – kobiety
spojrzały na siebie z uśmiechem.
-Poprosiła mnie o pracę dla pana.
– uniosłem brwi z niedowierzaniem. O jaką pracę można poprosić matkę przełożoną
zakonu? Mam być ministrantem czy jak?
-Clari… prosiłem, żebyś
odpuściła. – spojrzałem na nią ze zrezygnowaniem. To słodkie, że chciała mi
pomóc w pozostaniu w Buenos Aires lecz to było niemożliwe.
-Ale zaczekaj! Jeszcze nie
słyszałeś o co chodzi.
-No więc siostra Clara
powiedziała mi, że jest pan aktorem i tak się składa, że szukamy nauczycieli do
szkółki parafialnej. Rodzice dzieciaków już od dawna proszą o zorganizowanie
jakiś zajęć pozalekcyjnych by ich dzieci mogły twórczo spędzać czas. Chciałabym
wiec zaoferować panu pracę jako instruktor gry aktorskiej w naszej szkółce. Co
pan sądzi? – zakończyła tłumaczenie i czekała na moją odpowiedź a ja
osłupiałem. Wziąłem w końcu głęboki wdech i powiedziałem cicho…
-Nie. Przykro mi, nie mogę
przyjąć tej oferty. Jest świetna ale moje miejsce jest w Hiszpanii. – nagle
twarze wszystkich w około posmutniały.
-Diego… - Clari podeszła do mnie.
Jesteś pewny? Przecież mógłbyś tu pracować i przy okazji szukać jakiejś roli.
-Wiem, ale już ci mówiłem jak
wygląda moja sytuacja. Muszę wrócić. – przytuliła mnie nagle.
-Już ci to mówiłam, ale będę
tęsknić.
-Ja też. Za wami wszystkimi będę
tęsknił. – puściłem ją. – Bardzo miło spędziłem tu czas. Może nie było to zbyt
długo ale jesteście mi wszyscy jak przyjaciele. Jeśli jeszcze kiedyś będę w
Argentynie to z pewnością was odwiedzę.
Chwilę później wsiadałem już do
taksówki, która stała przed klasztorem. Wsadziłem walizkę do bagażnika i
pomachałem do sióstr i Daniela. Usiadłem na tylnim siedzeniu, a kierowca
ruszył. Patrzyłem jak grupa postaci robi się coraz mniejsza, a w końcu znika za
zakrętem. Odwróciłem się do przodu i patrzyłem na drogę przed sobą. Jadę nią
już ostatni raz. Już nigdy się z nimi nie zobaczę. Przed moimi oczami ponownie
pojawił się obraz płaczącej Clari, a później jej uśmiech kiedy przekazywała mi
informację o pracy, którą mi załatwiła. Ona naprawdę chciała, żebym został.
Naprawdę miała nadzieje, ze kolejnego dnia znowu się zobaczymy jak codziennie.
A niech to szlak!
-Panie kierowco! Niech pan
zawraca.
*Clari POV*
-Jak się masz? – zapytała Mayi
przysiadując się obok mnie przy stole w kuchni.
-Dobrze, tak sądzę. – wzięłam łyk
herbaty.
-Będziesz za nim tęsknić?
-Bardzo. Ale cóż, to jego życie,
On wybiera. Szkoda, wielka szkoda. – wzruszyłam ramionami, a moim gardle
zrobiła się gula. Starałam się być twarda, ale bardzo się z nim zaprzyjaźniłam.
Nie lubię rozstań.
-Clari, czy ty coś do niego…
-Nie kończ bo zgrzeszę. –
nachyliłam się nad stołem. – Chyba cię pogięło. Jestem zakonnicą. Ty też prawie
jesteś, wiec zrozum mnie, dobra?
-Nie no, ja nic nie sugeruję.
Tylko jak tak czekałam na ciebie w hotelu i patrzyłam na zegarek to chyba
fajnie ci się tam siedziało, nie? – zaśmiała się a ja nie mogłam się
powstrzymać i tez dołączyłam do tej karuzeli śmiechu.
-Czasami cię nienawidzę,
naprawdę. Ale później sobie przypominam dlaczego się przyjaźnimy.
-Bo jestem najlepszą przyjaciółką
na świecie?
-A żebyś wiedziała, że tak. Mimo
tych twoich odszczałów zawsze jesteś po mojej stronie i chcesz jak najlepiej.
Czasami w niekoniecznie prawidłowy sposób, ale cel uświęca środki. – nagle
wybuchła ogromnym śmiechem. Tym razem już nie wiedziałam o co chodzi. Patrzyłam
na nią tylko aż skończy i mi wyjaśni co się stało.
-Wiesz co Clari? Długo to ty
sobie nie potęsknisz?
-Co?
-Odwróć się dziewczyno. – tak
więc zrobiłam. Za mną w progu stał Diego. Z walizką w ręce i uśmiechem na
ustach. Nie wydawało mi się. Stał tu naprawdę.
-No to kiedy zaczynam tą pracę?
***
Jak obiecałam - tak i zrobiłam. Dłuższy rozdział *yaaay*. Dziękuję bardzo za każdą opinię w komentarzach jak i na twitterze, wszystko czytam. Plus jeżeli widzicie jakiś poważny błąd czy coś to możecie mnie poinformować bo czasami nie widzę i dziwne rzeczy z tego wychodzą haha.
Pala
ARESGSDGAFKEWRTEACKXDNADNSALFDSFWEKFNDSASDEORNFGDKFNDSKGKFDSOGSDGNDSKGDSGLSGMDFLGMDFGMNTRHKUJHYGTRFED?TRYYKVJNHBCXAWESDRTYUIKOIJHGFDXERTGHJKKIKJHBVCJKJHBGVCFEDRTYUIKJHBVDERTYHBVC ♥
OdpowiedzUsuńNo ten... dzięki? Hahah luv ♥
Usuń