czwartek, 2 czerwca 2016

ROZDZIAŁ 11

Jechałem właśnie autem, jak zwykle pożyczonym od Daniela, kiedy zauważyłem Clare siedzącą na ławce w parku. Ucieszyłem się na jej widok, z resztą jak zawsze. Siedziała oparta ręką o oparcie zamyślona. Zaparkowałem w najbliższym możliwym miejscu i poszedłem w jej stronę. Kiedy stanąłem obok niej nie zauważyła mnie i wciąż dumała. Pstryknąłem jej przed oczyma i wtedy drgnęła i spojrzała na mnie.
-Diego…
-Co cię tak zahipnotyzowało? – zapytałem i przysiadłem się.
-Nic… co ty tu robisz? Śledziłeś mnie czy co?
-A skąd. Mówi się, że świat jest mały co nie?
-W sumie to tak. – przytaknęła.
-Jadę właśnie na casting. Mówiłem, że mimo pracy w szkole wciąż chcę działać w aktorstwie. Przedwczoraj dowiedziałem się o castingu więc tam jadę.
-A to powodzenia w takim razie. – uśmiechnęła się delikatnie.
-Jak chcesz to możesz ze mną jechać. – spojrzała zaskoczona. Chyba nie spodziewała się takiej propozycji.
-Diego… proszę cię. Jestem zakonnicą, nie wypada mi iść na casting.
-Weź, choćby dla towarzystwa. Stresuję się trochę. Miałem mało czasu na przygotowanie się. Pomogłabyś mi swoją obecnością. Proszę. – złożyłem ręce i zrobiłem proszącą minkę.
-No dobrze. – powiedziała po chwili. Z radości aż wstałem z miejsca i pomogłem jej wstać.
-W takim razie zapraszam do samochodu. – wziąłem ją pod rękę i poszliśmy do pojazdu. Po drodze Clari zadzwoniła jeszcze do klasztoru by powiadomić o miejscu swojego pobytu. Matka przełożona wydała się być niezbyt zadowolona, ale my byliśmy już w drodze. Na miejsce dojechaliśmy po piętnastu minutach.
-Jesteś pewien, że powinnam tam iść? Nie wiem czy to taki dobry pomysł.
-Jasne, nic w tym złego. Chyba jesteśmy przyjaciółmi, nie? Nic dziwnego w tym, że się wspieramy.
-Chyba masz rację. – odpiąłem pasy i wysiedliśmy z auta. Weszliśmy do budynku i odebrałem swój numer. W związku z tym, że byliśmy w miarę wcześnie miałem numer czternasty. Usiedliśmy na ławce czekając na moją kolej. Zaledwie chwilę później przesłuchania się rozpoczęły i pierwsza osoba weszła do środka. Przez kolejne pół godziny rozmawialiśmy sobie na różne tematy. Opowiedziała mi o tym jak matka przełożona zareagowała na zaplamiony habit i jak nie mogła tego doprać. Nieźle się uśmiałem słuchając tego. W prawdzie byłem sprawcą całego tego zamieszania ale warto było. Wieczór gdy malowaliśmy moje mieszkanie zaliczam do najlepszych wieczorów tutaj w Argentynie.
W pewnym momencie usłyszałem jak wołają numer trzynasty. Aż poczułem dreszcze na plecach i spoważniałem.
-Stres? – zapytała, położyła dłoń na moim ramieniu i spijała mi w oczy.
-Trochę tak.
-Nie przejmuj się. Dasz radę. Wierzę w ciebie.
-Dzięki. A ty jesteś pewna, że nie chcesz spróbować? – uniosłem brwi.
-Nie, jestem pewna. To twój moment. Na pewno zdobędziesz tą rolę i jeszcze odwiedzę cie na planie, zobaczysz. – zaśmiałem się.
-Dziękuję, że ze mną jesteś. – objąłem ją, a ona odwzajemniła uścisk. Ten moment minął tak szybko, że jeszcze nie zdążyłem jej puścić, a już usłyszałem swój numer. Odkleiliśmy się od siebie i wstałem.
-Daj z siebie wszystko. – usłyszałem jej głos za plecami i ruszyłem ku drzwiom.

*Clari POV*

Diego wszedł już do pokoju przesłuchań, a ja postanowiłam trzymać kciuki. Stresowałam się chyba bardziej niż on. Na korytarzu było coraz więcej ludzi. Nie to, że w niego nie wierzyłam, ale ilość kandydatów była ogromna. W końcu stwierdziłam, że nie jestem w stanie usiedzieć w miejscu i zaczęłam chodzić w tą i z powrotem. Miałam wrażenie, że trwa to wieczność. Nagle podszedł do mnie wysoki facet o jasnych włosach i z kilkudniowym zarostem.
-A siostrzyczka adresy pomyliła? – uśmiechnął się fałszywie.
-Nie… myślę, że nie. – wzruszyłam ramionami.
-Um, ale to casting do poważnego serialu. Zakonnica aktorka to raczej śmieszne. Chyba, że to jakaś postać, to rozumiem.
-Nie, to nie żadna postać, to ja. Przyszłam tu bo…
-Tu się przychodzi tylko w jednym celu. Żeby grać. A ty lepiej sobie odpuść. Wątpię żeby produkcja miała dostatecznie dobre poczucie humoru, żeby przyjąć taką klaunicę. – wtedy ktoś mocno szarpnął nim i popchnął go do ściany. To był Diego. Przybliżył się do niego trzymając go za koszulę.
-Boisz się, że zabierze ci rolę czy co? Gwarantuję, że zagrałaby lepiej od ciebie jakakolwiek rolę pajacu. Nie nauczyli cię w domu jak się traktuje kobiety tío? – warknął coraz mocniej zaciskając dłonie.
-No proszę, zakonnica i chłopaczek z Hiszpanii. Słodko. Puść mnie bo się ośmieszasz.
-Przeproś ją.
-Ani mi się śni.
-Powiedziałem, ze masz ja przeprosić! – krzyknął i cisnął nim o podłogę. Wtedy z Sali wyszedł jeden z organizatorów castingu.
-Co tu się dzieje? Co to ma oznaczać?!
-Ten koleś mnie zaatakował! On jest jakiś chory! – krzyczał mężczyzna leżąc na podłodze.
-Co byś się nauczył trochę szacunku dla dam. Słyszałem wszystko co mówiłeś i nawet nie raczysz przeprosić!
-Koniec tego! – przerwał mu facet z produkcji. – Cała trójka proszę stąd wyjść! Jesteście wykluczeni, przykro mi. Nie będziemy tolerować agresywnego zachowania! – Diego spojrzał jeszcze raz gniewnie na chłopaka, który mi dokuczał po czym objął mnie ręką przy plecach i wyszliśmy stamtąd. Ta sytuacja byłą przykra. Weszliśmy do auta bez słowa.
-Przepraszam Diego. – powiedziałam cicho.
-Co? Clari nie masz za co mnie przepraszać. To ja przepraszam ciebie. Musiałaś oglądać tą beznadziejną scenę.
-Ale… przeze mnie straciłeś rolę. To była dla ciebie wielka szansa…
-Tym się nie przejmuj. I tak poszło mi beznadziejnie. Do tego wszystkiego okazało się, że nie chcą Hiszpana do tej roli więc przegrana pozycja z góry. Nie miałem nawet co czekać na wyniki.
-Na pewno nie było tak źle.
-Oj było. Zestresowałem się i zapomniałem tekstu. Jeszcze nigdy się tak nie skompromitowałem. – nastała chwila ciszy. Diego nie odpalał jeszcze samochodu. Oparł głowę o kierownicę i starał się opanować nerwy po bójce.
-Diego…
-Tak? – powiedział już spokojniej.
-Dziękuję.
-Za co? – zdziwił się.
-Za to, że mnie obroniłeś na przykład. Jeszcze nikt nigdy tego dla mnie nie zrobił. I ogólnie, że mnie ze sobą zabrałeś. Nie wiesz nawet jak dużo to dla mnie znaczy.
-Clari – pogłaskał delikatnie mój policzek – zrobiłbym dla ciebie nawet i więcej. – Spojrzał mi głęboko w oczy, a ja utonęłam w jego szarych oczach. Nagle wziął rękę i odwrócił się do kierownicy po czym odpalił silnik i ruszył.
Kiedy już dojechaliśmy Diego zaparkował samochód i weszliśmy do środka. Miał do obgadania jeszcze coś z ojcem Danielem. Szliśmy spokojnie rozmawiając gdy z gabinetu wyszła matka przełożona razem z… o nie!
Szybkim ruchem pociągnęłam Diego za ścianę tak by nie było nas widać.
-Co jest grane? – zapytał wyraźnie zaskoczony moich zachowaniem.
-Nie, nie, nie! To nie może być on! – zakryłam twarz dłońmi.
-Kto? Nie rozumiem. Clari…
-Shh! – uciszyłam go i zaglądnęłam po cichu jeszcze raz na towarzysza matki przełożonej by upewnić się czy się nie przewidziałam. Ku nieszczęściu widziałam dobrze. To był mój brat - Agustin.

***

CZAN CZAN CZANNNNN, Lubię kończyć rozdziały w takich momentach (pozdrawiam wszystkich scenarzystów, którzy mi to robią w serialach </3). I no... tym razem nie zapomniałam! Jedyne co, to muszę się pospieszyć z pisaniem bo mi zaczyna brakować rozdziałów haha. Jak zawsze zapraszam do komentowania i zaglądania na mów tt @hellopala i ask @FastPala00 oraz YouTuba do oglądania moich filmików. Lowe,
Pala

2 komentarze:

  1. W takim momencie???😭 Meega i czekam na nexta. ( Mam nadzieje, że w wakacje rozdziały będą się pojawiały częściej) 😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JAK CO TYDZIEŃ TO RZADKO TO JA NIE WIEM XD Nawet nie wiem czy to nie zwolni trochę bo napisanie rozdziału wcale nie trwa tak mało nawet jak nie jest on jakiś długi także no. I dziękuja <3

      Usuń