Siedziałem w pokoju z nogami
położonymi na krześle i laptopem. Przyszedł czas na moje pierwsze zadanie od
Daniego. Z tego co mi wczoraj opowiadał wszystkie papierkowe sprawy powoli są
zamykane, więc można zacząć szukać odpowiedniego miejsca na schronisko. Mam
znaleźć odpowiedni budynek, ponieważ wybudowanie nowego nie wchodzi w grę przez
koszta. Dużo lepiej jest wykupić odpowiednie miejsce i wyremontować.
Przekopałem chyba wszystko co było i nie znalazłem budynku pasującego do
instrukcji Daniela. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.
-Proszę! – krzyknąłem nie
odrywając wzroku od monitora.
-Dzień dobry. – Clari weszła do
środka. – Nie ma ojca Daniela?
-Nie. Mówił, że jedzie na pogrzeb
czy coś…
-Dobrze. Nie chcesz może coś
zjeść albo się napić?
-Nie, dziękuję. Niedawno jadłem.
– tym razem już uniosłem głowę i uśmiechnąłem się.
-Właściwie to co robisz? Jeśli
można wiedzieć… - powiedziała niepewnie.
-No można. Dani poprosił mnie,
żebym poszukał miejsca odpowiedniego dla schroniska. Ah… w sumie to zapomniałem
ci powiedzieć. Zaintrygowałaś mnie tą wczorajszą rozmową, wiesz? Postanowiłem
więc pomóc wam trochę póki tu jestem. W sumie i tak nie mam nic do roboty, a
spodobało mi się to wszystko.
-To urocze. – uśmiechnęła się. –
Znalazłeś już coś?
-Niestety nie. Już nawet nie wiem
gdzie szukać.
-Pokaż. – podeszła i schyliła się
obok mnie do laptopa oraz przejęła myszkę by szukać.
-Właściwie to dlaczego
zdecydowałaś być zakonnicą? – zapytałem ni z gruszki ni z pietruszki. To było
trochę nie na miejscu jak stwierdziłem po jej minie. Była trochę zmieszana. W
sumie miała rację. To pytanie było dziwne i nie na temat.
-Dlaczego pytasz?
-Nie wiem co mnie natchnęło.
Jakoś tak. Nigdy tego nie rozumiałem. Jak to jest zrezygnować od tak z
normalnego życia i poświęcić się Bogu o którego istnieniu nawet nie jesteśmy
pewni. – położyłem laptop na biurku i zdjąłem nogi z krzesła by mogła usiąść.
-Wiara, powołanie… i może trochę
zawód. Sama nie wiem.
-Miłosny?
-Nie. – zaśmiała się. – Właściwie
to nigdy nie byłam zakochana. Dosyć wcześnie rozpoczęłam nowicjat. A jeśli chodzi
o zawód, to… to taki zawód zawodowy, rozumiesz?
-Powiedzmy.
-Miałam swoje hobby,
zainteresowania i cel w życiu. Ale nigdy nie pozwalano mi samej wybierać. To
życie. Życie w klasztorze to jedyne co sama wybrałam. Skutkiem tego jest
właśnie to… że tu kończy się zakres moich wyborów. Śmieszne, nieprawdaż?
-Nie. Skoro naprawdę uważasz to
za słuszne to innym nic do tego.
-Dzięki za zrozumienie.
-Ale tak na serio… nigdy nie
byłaś zakochana? Przysięgnij.
-Jestem zakonnicą. Nie kłamię i
nie przysięgam. Dobry chrześcijanin tego nie robi. – skrzyżowała ręce jakby się
obraziła przez moje pytanie.
-To nie wiesz co straciłaś. –
wzruszyłem ramionami i wróciłem do poszukiwań. Ona jednak wciąż siedziała obok
zamyślona. Jakby utknęła gdzieś myślami i nie mogła się z tego wyrwać. Aż
zacząłem mieć wyrzuty sumienia przez to co powiedziałem. Nie chciałem jej
urazić. Nigdy bym tego nie chciał.
-Clari… - odwróciłem się do niej
z intencją przeproszenia.
-Diego, jak to jest być
zakochanym? – zapytała niespodziewanie wchodząc mi w słowo.
-Uf, jakby ci to wytłumaczyć. – podrapałem
się po karku po czym wstałem ze swojego miejsca i również pomogłem jej to
zrobić. Spojrzała na mnie zaskoczona, a ja stanąłem za nią. – Zamknij proszę
oczy.
-Ale o co chodzi? Nie rozumiem.
-Zaufaj mi. – tak więc zrobiła i
zamknęła oczy. Zbliżyłem się do niej odrobinkę i położyłem dłonie na jej talii,
a ona zadrżała. – Miłość to z jednej strony delikatność i namiętne uczucie, a z
drugiej burza w szklance wody. – Mówiłem szepcząc i powoli zbliżając się, aż w
końcu mój tors przyległ do jej pleców. Szeptałem jej do ucha. – Ta wielka
mieszanina uczuć która mimo, że czasami boli, jednak wciąż jest przyjemna i
uzależniająca. – Delikatnie zacząłem ją obracać w swoją stronę tak, że nasze
twarze były naprzeciwko siebie. – Nie otwieraj jeszcze oczu. Gdy kogoś kochasz
pragniesz go bardziej niż czegokolwiek na świecie. Chcesz go mieć tylko dla
siebie. Kiedy coś idzie nie tak, wolisz pozbyć życia siebie niż ukochaną osobę.
– zrobiłem krótką przerwę. Jej ciało było spięte jakby się bała, a jednocześnie
słuchała z zaciekawieniem. Wyobrażała sobie to. Było to widać. – Rozumiesz
teraz jak to jest?
-Tak, myślę, że tak.
-Dobrze. A teraz otwórz oczy. –
Jej powieki uchyliły się. Staliśmy bardzo blisko siebie. Wciąż trzymałem ją w
talii. Spojrzałem jej głęboko w oczy i powiedziałem – Wierz mi, że wcale nie.
Bo miłość jej uczuciem którego nie da się wytłumaczyć ani wyobrazić. To trzeba
po prostu poczuć. – Puściłem ją i usiadłem z powrotem na krześle przy biurku.
-Ah. Ok. Jesteś pewien, że nie
chcesz się czegoś napić? – zmieniła temat. Czyżby się zawstydziła?
-To może kawy się napiję.
-Nie ma. – gwałtownie podniosłem
głowę ze zdziwieniem.
-Jak to nie ma? To co wy tu
pijecie?
-Kawa nie jest potrzebna. Mamy wyznaczone
godziny pobudki i pory do spania. Do picia jest herbata i yerba mate.
-Co to? – zaśmiała się widząc
moje zaskoczenie.
-Poczekaj chwilę. – uśmiechnęła
się i wyszła. Wróciła po dziesięciu minutach z dwoma drewnianymi kubeczkami i
jakby metalową rurką wystającą z tego. Położyła jedno przede mną, a drugiego
zaczęła pić. Spojrzałem pytająco.
-To jest mate. Spróbuj. –
zachęciła mnie więc tak zrobiłem. Napój był gorzkawy ale nawet smaczny. – Wiesz
co? Skoro opisujesz miłość w taki sposób musisz być naprawdę bardzo zakochany.
Twoja dziewczyna ma duże szczęście.
-Nie mam dziewczyny. Już nie.
-Oh, przykro mi. – położyła dłoń
na moim ramieniu w geście pocieszenia.
-Nie musi ci być przykro. Minęło
już sporo czasu. Trzy lata mniej więcej. Stara sprawa. – uśmiechnąłem się dając
jej do zrozumienia, że wszystko w porządku.
-Ale chyba bardzo ją kochałeś,
nie?
-Tu masz rację. Ale przeszło mi.
Trochę się nacierpiałem przez to, jeszcze jakby było wszystkiego mało, już po
zerwaniu dowiedziałem się, że mnie zdradzała. Notorycznie. Ciężkie to dla mnie
było ale idę dalej. Najwyraźniej to nie było to… – nagle mnie przytuliła. To
było to czego w tym momencie potrzebowałem. Za dużo wspomnień.
-Wybacz. Ale widać, że się
przejmujesz. Na pewno kiedyś znajdziesz tą jedyna która będzie cie szczerze
kochać. – powiedziała i wyszła.
Leżałem w swoim śpiworze.
Spojrzałem na zegarek który wskazywał pierwszą w nocy. Nie mogłem zasnąć. Chyba
była pełnia. Zawsze mam wtedy problemy ze snem. W dodatku jeszcze zmiana strefy
czasowej. W końcu postanowiłem wstać i iść do kuchni napić się wody. Kiedy
wyszedłem na korytarz okazało się jednak, ze nie jestem jedynym który nie śpi.
Na ławce siedziała z książką nie
kto inny jak Clari. Była w piżamie i rozpuszczonych włosach. Nie zauważyła jak
wszedłem i wciąż siedziała skupiona nad lekturą. Przyglądałem jej się.
Wyglądała pięknie. Aż trudno uwierzyć jak habit może zmienić wygląd pięknej
kobiety. Po chwili chrząknąłem, a ona przestraszyła się i upuściła książkę.
-Diego! Naprawdę? Znowu? Co
chwile mnie straszysz…
-Kiedy to nie jest celowe. Jesteś
bardzo straszliwa, wiesz? – nie mogłem powstrzymać śmiechu.
-Nieprzyzwyczajona
powiedziałabym. Zwykle nikt nie zakrada się do mnie w środku nocy.
-Co to, to nie? Ja kulturalnie
wyszedłem by się napić wody, a siostra Maria Clara jeszcze nie śpi. Ładnie to
tak? Mówiłaś jeszcze dziś, że chodzicie spać o wyznaczonych godzinach.
-Prawda. Ale pełnia. Nie mogę
zasnąć.
-Czyżby budził się w tobie
wewnętrzny wilkołak? – spojrzała na mnie najpierw z zastanowieniem a później
się zaśmiała.
-Może. Kto wie? Każdy ma swoje
tajemnice. – ponownie się zaśmiała. – A ty dlaczego nie śpisz?
-Z tego samego powodu. Nigdy nie
mogę zasnąć jak jest pełnia.
-Chyba jednak już pójdę spać.
Godziny pobudki już nie mogę sobie zmienić. Dziękuję.
-Za co? – zapytałem zdziwiony.
-Rozśmieszasz mnie. A odkąd
jestem w klasztorze nie mam zbyt wielu okazji do śmiania się.
-Nie ma za co w takim razie.
Dobranoc.
-Dobranoc. – wzięła książkę i
odeszła do swojego pokoju. Jest niesamowita. Podziękowała mi za rozśmieszanie
kiedy to ja przeżywam teraz najśmieszniejszy czas w życiu. Spodobała mi się
zakonnica. I to bardzo.
***
No. Tym razem już trochę dłużej niż poprzednio. Trochę trudno mi jest się rozkręcić z tym pisaniem po długiej przerwie, więc no... wyrozumiałosć mast bi XD
Co myślicie o rozdziale? W końcu coś się zaczęło dziać, może nie będzie aż tak nudno :"D
O opinie proszę w komentarzu lub na tt @helllopala.
Pala
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz