poniedziałek, 21 marca 2016

ROZDZIAŁ 1

Szłam przez nieznany mi park. Był naprawdę piękny. W około pełno kwiatów które, aż prosiły aby je powąchać. Nie pasowała tylko jedna rzecz. Nikogo tu nie było. Na jeziorze otaczającym park pływały łodzie lecz puste. Nikogo w środku. Przeraziłam się. W niepokoju zaczęłam iść przed siebie. Lecz kiedy postawiłam pierwsze kroki zaczął wiać porywisty wiatr który bił mnie w twarz i zrywał liście z drzew. Wyglądały jakby płonęły w locie. Zaczęłam iść szybciej a w końcu biec, jednak to tylko pogarszało sprawę. Wołałam o pomoc. Jednak wciąż nikogo nie było. Dobiegłam aż do końca parku gdzie napotkała mnie woda. Tym razem już nie jeziorko, lecz niezmierzony ocean. W ostatnim momencie wyhamowałam i odwróciłam się w celu powrotu. I wtedy ujrzałam ciemną postać. Stał daleko ode mnie.  Na początku chciałam krzyknąć z radości, że jednak nie jestem sama lecz szybko zmieniłam zdanie. Postać mnie przerażała. Nie byłam w stanie jej dojrzeć. Tak jakby nie istniała. Tylko dwa świecące punkty wlepione we mnie. Zaczęłam mu się przyglądać w nadziei, że to tylko jakieś prochy naleciały mi do oczu i mam zwidy. Zaczęłam przecierać oczy lecz za każdym mrugnięciem postać była kilka metrów bliżej mnie. Coś w środku mnie zaczęło się trząść ze strachu. W końcu zamknęłam oczy i krzyknęłam ile sił w płucach czego szybko pożałowałam. Po tym geście gdy otworzyłam oczy, postać stała tuż przede mną, wręcz stykając się z moim ciałem. Co najgorsze – wciąż widziałam te dwa ciemne lecz błyszczące punkty obserwujące mnie. Oczy. Mimo, ze był tuż przede mną nie widziałam jego twarzy. On natomiast widział mnie całą. Poczułam się naga. Usłyszałam głos ale nie taki jakiego się spodziewałam. Był wysoki i mówił moje imię. Brzmiał bardzo znajomo ale nie mogłam sobie przypomnieć gdzie go wcześniej słyszałam. Zamknęłam oczy by zmusić swoją wyobraźnie do współpracy. Gdy je otworzyłam byłam już w swoim pokoju.
-Clari! Halo! No obudź się. – Mayi lekko szarpała moim ramieniem.
-No już, nie śpię.
-Najwyższa pora. Zaraz śniadanie. Radzę ci się pospieszyć bo je przegapisz. – skarciła mnie żartobliwie. W sumie ona nigdy nie potrafiła być poważna, nawet gdy sytuacja tego wymagała.
-Już wstaję. Nie musisz na mnie czekać. – przeciągnęłam się, a ona przytaknęła i wyszła z pokoju. Ja również musiałam się zbierać. Nie zdążyłam nawet przeanalizować swojego snu który wydawał się niepokojący. Wstałam zaspana z łóżka i już jakbym pamiętała o nim mniej. Wyjęłam swój habit z szafy i poszłam się przebrać.

Kiedy weszłam do kuchni wszystkie siostry siedziały już przy stole i czekały tylko na mnie. Przeprosiłam za spóźnienie i szybko zajęłam swoje miejsce. Odmówiłyśmy modlitwę i przystąpiłyśmy do posiłku.
-Właściwie to gdzie jest ojciec Daniel? Zwykle jada z nami śniadanie. – zauważyła siostra Celeste.
-Ojciec do późna pracował nad projektem schroniska dla bezdomnych. Jeszcze śpi.
-Człowiek o tak wielkim sercu i zapale do tego co robi a ze wszystkim musi radzić sobie sam. – wtrąciła siostra Ambar. – Nie sądzi Matka, że ktoś powinien mu pomóc? Na przykład któraś z nowicjuszek?
-Masz rację. Już nawet o tym myślałam. Ale nie chcę wysyłać żadnej z nowicjuszek. One powinny się uczyć. Chciałabym, by pomogła mu siostra o otwartej wyobraźni i zdolna do pracy. Myślę, że najlepszą kandydatką byłaby Clara. – podniosłam głowę znad talerza gdy usłyszałam swoje imię.
-Ja? – zapytałam z niedowierzaniem.
-Tak ty moja droga. Myślę, ze nadajesz się do tego jak nikt inny. Chyba, że jesteś niechętna.
-Jasne, że jestem. Dziękuję Matko. To dla mnie zaszczyt, że mogę pomóc w czymś tak ważnym.
-Cieszę się, że się zgadzasz. A teraz dosyć gadania bo jedzenie wystygnie.

Diego POV
Jeszcze raz spojrzałem na telefon by upewnić się, że dobrze odczytałem adres. Stałem już przed drzwiami klasztoru w którym przyszło mieszkać mojemu przyjacielowi. Z trudem dotarło do mnie, że jest teraz księdzem. Nigdy bym nie przypuszczał, ze to się może stać. Nigdy nie byłem zbytnio wierzący co tylko spotęgowało moje zakłopotanie. Lekko zmieszany zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi które po chwili otworzyła mi siostra zakonna.
-Dzień dobry… siostro. Nazywam się Diego Dominguez. Zastałem może Daniego? – dziwnie się czułem. Nie mam pojęcia jak rozmawia się z zakonnicami. Do nich się w ogóle mówi czy to te które się nie odzywają?
-Do kogo? – odetchnąłem z ulgą, że jednak mówi.
-No Daniel. Ksiądz Daniel.
-Ah tak. A w jakiej sprawie? – zakonnica wydała się być nazbyt ciekawska, lecz ze zrezygnowaniem postanowiłem kulturalnie wytłumaczyć jej swój cel podróży. Ku mojemu szczęściu gdy już miałem zacząć mowę w drzwiach pojawił się nie kto inny jak mój stary przyjaciel.
-Siostro Ambar, proszę nas zostawić. – powiedział z powagą, a zakonnica odeszła. – Chachi! –wybuchł nagle entuzjazmem gdy zniknęła za ścianą. – Kopę lat!
-Dani, dobrze cię widzieć.
-Wejdź do środka. – tak też zrobiłem. Przeszliśmy przez spory korytarz ozdobiony witrażami i kwiatami, a później przez drzwi do mniejszego korytarzyka który był już częścią zamieszkania Daniela – mini plebanią. Jego pokój był mały ale całkiem przytulny. Było tam pojedyncze łóżko, biurko i szafa. Na ścianach widziały obrazki przedstawiające Jezusa oraz krucyfiks natomiast na biurku stała figurka Maryi.
-Wyrafinowany gust. – palnąłem rozglądając się po pokoju. Dani jednak nie zwrócił na to większej uwagi.
-Więc to jest mój pokój. Możesz tu przebywać ile ci się podoba. Niestety mam tylko to łóżko, które nie należy do zbyt dużych więc musisz pocieszyć się śpiworem jeśli ci to nie przeszkadza.
-Nie ma sprawy bracie.
-Tylko nie pokazuj się zbytnio na terenie całego klasztoru. To nieodpowiednie. Rozumiesz. Siostry zakonne mają swoje zajęcia. Naprzeciwko pokoju jest łazienka, a pokój obok należy to ojca Pedro, tutejszego proboszcza, wiec tam też się nie kręć. Właściwie to do kiedy zostajesz?
-Myślę, ze nie długo. Jutro mam casting do filmu i czekam tylko na wyniki. Jak się nie uda to wypadam z powrotem do Saragossy.
-Poświęciłeś się aktorstwu? A co z zespołem?
-Zespół się rozpadł już szmat czasu temu. Potem ja i Maria stworzyliśmy duet i było nieźle ale… zerwaliśmy, że tak to ujmę. No i klapa.
-Rozumiem.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Daniel je otworzył a w progu zobaczyłem młodą siostrę zakonną o ślicznych szmaragdowych oczach.
-Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. – powiedziała nieśmiało. – Ojcze, Matka Concepción wyznaczyła mnie do pomocy księdzu.
-Ah tak? Świetnie! Każda pomoc się przyda. Masz może swoje dokumenty? Muszę cię wpisać w takim wypadku do archiwum danych, żeby później nie mieć problemów.
-Tak, przyniosłam je ze sobą. – podała mu teczkę po czym w końcu zwróciła uwagę na moją obecność. – Dzień dobry, przepraszam nie zauważyłam pana.
-No cześć. Jestem Diego, ale mówią na mnie Chachi. – ucałowałem ją w policzek na przywitanie, a Dani podniósł głowę znad komputera.
-Co ty robisz?
-Witam się. Co w tym złego?
-T…tak. Ja jestem Clara. Ba, właściwie to Maria ale wszyscy nazywają mnie Clari.
-Jeśli o mnie chodzi to mógłbym nawet mówić na ciebie chabalita.
-W sensie, że jak? – zrobiła pytającą minę. Używanie dziwnych słów rzeczywiście nie było zbyt dobrym pomysłem, szczególnie gdy jest się w innym kraju.
-Dziękuję Clari, tu są twoje dokumenty. Wszystko gotowe. – oddał jej teczkę i zamknął laptopa, a ona wyszła. Patrzyłem jak odchodzi. Niby zakonnica, a poruszała się z całkowitą gracją. Jednak to nie są tylko staruszki w czarnych strojach modlące się całymi dniami. A przynajmniej nie ona.
-Chachi! Co z tobą? Widzę co robisz i nie podoba mi się to.
-Nic nie zrobiłem. – uniosłem ręce do góry w geście niewinności.
-Już dobrze wiesz co mam na myśli. Lepiej uważaj bo cię wykopie stąd zanim pójdziesz w ogóle na ten casting. – zaśmiałem się na te słowa po czym podniosłem długopis z jego biurka i poszedłem go zanieść Clari. Co z tego, ze nie był jej.
Spotkałem ją tuż przy wejściu na korytarz klasztorny. Zawołałem jej imię i odwróciła się w moją stronę jakby lekko przestraszona.
-Panie Diego, tutaj nie wolno krzyczeć.- skarciła mnie.
-Przepraszam, nie wiedziałem. Poprawię się. – powiedziałem trzymając rękę na sercu.
-Co się stało? Dlaczego mnie pan woła?
-Zapomniałaś długopisu. – wręczyłem jej zgubę.
-Dziękuję? Tylko, że to nie mój.
-Naprawdę? Wybacz. Miałem wrażenie, że miałaś go w ręce jak wchodziłaś. W takim razie już go sobie zatrzymaj. Ja to jakoś wytłumaczę Danielowi. Albo go odkupię. Uznaj to za prezent ode mnie. – uśmiechnąłem się szeroko a ona się roześmiała. Przysięgam, że nigdy nie słyszałem tak uroczego śmiechu.
-Właściwie to kim jesteś? Znaczy… jest pan przyjacielem ojca Daniela czy coś w tym stylu?
-Bingo! Zatrzymuję się tu tylko na kilka dni, a później wracam do Hiszpanii tak sądzę. Ale jak na razie pomieszkam tu przez kilka dni więc jeszcze się zobaczymy nie jeden raz.
-Cieszę się. – uśmiechnęła się serdecznie i odeszła. I kto by pomyślał, że Buenos Aires przyniesie mi niespodziankę w postaci zakonnicy która mnie oczaruje? – Ten wyjazd zapowiada się bardzo interesująco.

***
Hola! Oto i pierwszy rozdział. Zero tajemnic, biało na czarnym what's going on. 
Może nie ma tutaj zbyt wiele ale pierwsze spotkanko Dielari jest? Jest. Dużo rzeczy jeszcze wyjdzie w przyszłych rozdziałach. Co do częstotliwości wrzucania nowych rozdziałów to jak narazie wyznaczam poniedziałki. Najwyżej jak w przyszłości nie będę się wyrabiała, trudno haha! 
Ostatnio zapomniałam wspomnieć, że fanfiction jest inspirowane serialem "Esperanza mia" także każda zbierzność jest celowa XD
Na koniec bardzo proszę o komentarze z opinią bo bardzo chciałabym wiedzieć co kto myśli. Jak ktoś nie może komentować na bloggerze to można też pisać do mnie na twitterze - @hellopala.
Dzięki za czytanie,
Pala.

4 komentarze:

  1. Oho będę pierwszaaa, haha. Pala, aww. Cudowny rozdział, troszkę krótki, ale już nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów. Diego taki chojrak, hahahaha. Chachi & Chabalita! <3 Mam nadzieje, że przynajmniej Ty wytrwasz do końca w pisaniu, haha. ! Trzymam kciuki, kochana! Z niecierpliwością czekam nexta! Te amo! x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Likaa <3
      Aw, dziękuję. Wiem, że kapke krótki (następny jest jeszcze którszy [*]) ale przynajmniej w miarę często rozdziały będą. NIE TO CO NIEKTÓRZY IF YOU KNOW WHAT I MEAN HAHAH <3
      Też mam nadzieję, że wtrwam i doprowadzę to ff do endu :3

      Usuń
  2. Super rozdział nie moge doczekać się następnego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny juz w przyszły poniedziałek, dziękuję :)

      Usuń