Szłam przez nieznany mi park. Był
naprawdę piękny. W około pełno kwiatów które, aż prosiły aby je powąchać. Nie
pasowała tylko jedna rzecz. Nikogo tu nie było. Na jeziorze otaczającym park
pływały łodzie lecz puste. Nikogo w środku. Przeraziłam się. W niepokoju
zaczęłam iść przed siebie. Lecz kiedy postawiłam pierwsze kroki zaczął wiać
porywisty wiatr który bił mnie w twarz i zrywał liście z drzew. Wyglądały jakby
płonęły w locie. Zaczęłam iść szybciej a w końcu biec, jednak to tylko
pogarszało sprawę. Wołałam o pomoc. Jednak wciąż nikogo nie było. Dobiegłam aż
do końca parku gdzie napotkała mnie woda. Tym razem już nie jeziorko, lecz
niezmierzony ocean. W ostatnim momencie wyhamowałam i odwróciłam się w celu
powrotu. I wtedy ujrzałam ciemną postać. Stał daleko ode mnie. Na początku chciałam krzyknąć z radości, że
jednak nie jestem sama lecz szybko zmieniłam zdanie. Postać mnie przerażała.
Nie byłam w stanie jej dojrzeć. Tak jakby nie istniała. Tylko dwa świecące
punkty wlepione we mnie. Zaczęłam mu się przyglądać w nadziei, że to tylko
jakieś prochy naleciały mi do oczu i mam zwidy. Zaczęłam przecierać oczy lecz
za każdym mrugnięciem postać była kilka metrów bliżej mnie. Coś w środku mnie
zaczęło się trząść ze strachu. W końcu zamknęłam oczy i krzyknęłam ile sił w
płucach czego szybko pożałowałam. Po tym geście gdy otworzyłam oczy, postać
stała tuż przede mną, wręcz stykając się z moim ciałem. Co najgorsze – wciąż
widziałam te dwa ciemne lecz błyszczące punkty obserwujące mnie. Oczy. Mimo, ze
był tuż przede mną nie widziałam jego twarzy. On natomiast widział mnie całą.
Poczułam się naga. Usłyszałam głos ale nie taki jakiego się spodziewałam. Był
wysoki i mówił moje imię. Brzmiał bardzo znajomo ale nie mogłam sobie
przypomnieć gdzie go wcześniej słyszałam. Zamknęłam oczy by zmusić swoją
wyobraźnie do współpracy. Gdy je otworzyłam byłam już w swoim pokoju.
-Clari! Halo! No obudź się. –
Mayi lekko szarpała moim ramieniem.
-No już, nie śpię.
-Najwyższa pora. Zaraz śniadanie.
Radzę ci się pospieszyć bo je przegapisz. – skarciła mnie żartobliwie. W sumie
ona nigdy nie potrafiła być poważna, nawet gdy sytuacja tego wymagała.
-Już wstaję. Nie musisz na mnie
czekać. – przeciągnęłam się, a ona przytaknęła i wyszła z pokoju. Ja również
musiałam się zbierać. Nie zdążyłam nawet przeanalizować swojego snu który
wydawał się niepokojący. Wstałam zaspana z łóżka i już jakbym pamiętała o nim
mniej. Wyjęłam swój habit z szafy i poszłam się przebrać.
Kiedy weszłam do kuchni wszystkie
siostry siedziały już przy stole i czekały tylko na mnie. Przeprosiłam za
spóźnienie i szybko zajęłam swoje miejsce. Odmówiłyśmy modlitwę i
przystąpiłyśmy do posiłku.
-Właściwie to gdzie jest ojciec
Daniel? Zwykle jada z nami śniadanie. – zauważyła siostra Celeste.
-Ojciec do późna pracował nad
projektem schroniska dla bezdomnych. Jeszcze śpi.
-Człowiek o tak wielkim sercu i
zapale do tego co robi a ze wszystkim musi radzić sobie sam. – wtrąciła siostra
Ambar. – Nie sądzi Matka, że ktoś powinien mu pomóc? Na przykład któraś z nowicjuszek?
-Masz rację. Już nawet o tym
myślałam. Ale nie chcę wysyłać żadnej z nowicjuszek. One powinny się uczyć.
Chciałabym, by pomogła mu siostra o otwartej wyobraźni i zdolna do pracy.
Myślę, że najlepszą kandydatką byłaby Clara. – podniosłam głowę znad talerza
gdy usłyszałam swoje imię.
-Ja? – zapytałam z
niedowierzaniem.
-Tak ty moja droga. Myślę, ze
nadajesz się do tego jak nikt inny. Chyba, że jesteś niechętna.
-Jasne, że jestem. Dziękuję
Matko. To dla mnie zaszczyt, że mogę pomóc w czymś tak ważnym.
-Cieszę się, że się zgadzasz. A
teraz dosyć gadania bo jedzenie wystygnie.
Diego POV
Jeszcze raz spojrzałem na telefon
by upewnić się, że dobrze odczytałem adres. Stałem już przed drzwiami klasztoru
w którym przyszło mieszkać mojemu przyjacielowi. Z trudem dotarło do mnie, że
jest teraz księdzem. Nigdy bym nie przypuszczał, ze to się może stać. Nigdy nie
byłem zbytnio wierzący co tylko spotęgowało moje zakłopotanie. Lekko zmieszany
zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi które po chwili otworzyła mi siostra zakonna.
-Dzień dobry… siostro. Nazywam
się Diego Dominguez. Zastałem może Daniego? – dziwnie się czułem. Nie mam
pojęcia jak rozmawia się z zakonnicami. Do nich się w ogóle mówi czy to te
które się nie odzywają?
-Do kogo? – odetchnąłem z ulgą,
że jednak mówi.
-No Daniel. Ksiądz Daniel.
-Ah tak. A w jakiej sprawie? –
zakonnica wydała się być nazbyt ciekawska, lecz ze zrezygnowaniem postanowiłem
kulturalnie wytłumaczyć jej swój cel podróży. Ku mojemu szczęściu gdy już
miałem zacząć mowę w drzwiach pojawił się nie kto inny jak mój stary
przyjaciel.
-Siostro Ambar, proszę nas
zostawić. – powiedział z powagą, a zakonnica odeszła. – Chachi! –wybuchł nagle
entuzjazmem gdy zniknęła za ścianą. – Kopę lat!
-Dani, dobrze cię widzieć.
-Wejdź do środka. – tak też
zrobiłem. Przeszliśmy przez spory korytarz ozdobiony witrażami i kwiatami, a
później przez drzwi do mniejszego korytarzyka który był już częścią
zamieszkania Daniela – mini plebanią. Jego pokój był mały ale całkiem
przytulny. Było tam pojedyncze łóżko, biurko i szafa. Na ścianach widziały
obrazki przedstawiające Jezusa oraz krucyfiks natomiast na biurku stała figurka
Maryi.
-Wyrafinowany gust. – palnąłem
rozglądając się po pokoju. Dani jednak nie zwrócił na to większej uwagi.
-Więc to jest mój pokój. Możesz
tu przebywać ile ci się podoba. Niestety mam tylko to łóżko, które nie należy
do zbyt dużych więc musisz pocieszyć się śpiworem jeśli ci to nie przeszkadza.
-Nie ma sprawy bracie.
-Tylko nie pokazuj się zbytnio na
terenie całego klasztoru. To nieodpowiednie. Rozumiesz. Siostry zakonne mają
swoje zajęcia. Naprzeciwko pokoju jest łazienka, a pokój obok należy to ojca
Pedro, tutejszego proboszcza, wiec tam też się nie kręć. Właściwie to do kiedy
zostajesz?
-Myślę, ze nie długo. Jutro mam
casting do filmu i czekam tylko na wyniki. Jak się nie uda to wypadam z
powrotem do Saragossy.
-Poświęciłeś się aktorstwu? A co
z zespołem?
-Zespół się rozpadł już szmat
czasu temu. Potem ja i Maria stworzyliśmy duet i było nieźle ale… zerwaliśmy,
że tak to ujmę. No i klapa.
-Rozumiem.
Nagle rozległo się pukanie do
drzwi. Daniel je otworzył a w progu zobaczyłem młodą siostrę zakonną o
ślicznych szmaragdowych oczach.
-Niech będzie pochwalony Jezus
Chrystus. – powiedziała nieśmiało. – Ojcze, Matka Concepción wyznaczyła mnie do
pomocy księdzu.
-Ah tak? Świetnie! Każda pomoc
się przyda. Masz może swoje dokumenty? Muszę cię wpisać w takim wypadku do
archiwum danych, żeby później nie mieć problemów.
-Tak, przyniosłam je ze sobą. –
podała mu teczkę po czym w końcu zwróciła uwagę na moją obecność. – Dzień
dobry, przepraszam nie zauważyłam pana.
-No cześć. Jestem Diego, ale mówią
na mnie Chachi. – ucałowałem ją w policzek na przywitanie, a Dani podniósł
głowę znad komputera.
-Co ty robisz?
-Witam się. Co w tym złego?
-T…tak. Ja jestem Clara. Ba,
właściwie to Maria ale wszyscy nazywają mnie Clari.
-Jeśli o mnie chodzi to mógłbym
nawet mówić na ciebie chabalita.
-W sensie, że jak? – zrobiła
pytającą minę. Używanie dziwnych słów rzeczywiście nie było zbyt dobrym
pomysłem, szczególnie gdy jest się w innym kraju.
-Dziękuję Clari, tu są twoje
dokumenty. Wszystko gotowe. – oddał jej teczkę i zamknął laptopa, a ona wyszła.
Patrzyłem jak odchodzi. Niby zakonnica, a poruszała się z całkowitą gracją.
Jednak to nie są tylko staruszki w czarnych strojach modlące się całymi dniami.
A przynajmniej nie ona.
-Chachi! Co z tobą? Widzę co
robisz i nie podoba mi się to.
-Nic nie zrobiłem. – uniosłem
ręce do góry w geście niewinności.
-Już dobrze wiesz co mam na
myśli. Lepiej uważaj bo cię wykopie stąd zanim pójdziesz w ogóle na ten
casting. – zaśmiałem się na te słowa po czym podniosłem długopis z jego biurka
i poszedłem go zanieść Clari. Co z tego, ze nie był jej.
Spotkałem ją tuż przy wejściu na
korytarz klasztorny. Zawołałem jej imię i odwróciła się w moją stronę jakby
lekko przestraszona.
-Panie Diego, tutaj nie wolno
krzyczeć.- skarciła mnie.
-Przepraszam, nie wiedziałem.
Poprawię się. – powiedziałem trzymając rękę na sercu.
-Co się stało? Dlaczego mnie pan
woła?
-Zapomniałaś długopisu. –
wręczyłem jej zgubę.
-Dziękuję? Tylko, że to nie mój.
-Naprawdę? Wybacz. Miałem
wrażenie, że miałaś go w ręce jak wchodziłaś. W takim razie już go sobie
zatrzymaj. Ja to jakoś wytłumaczę Danielowi. Albo go odkupię. Uznaj to za
prezent ode mnie. – uśmiechnąłem się szeroko a ona się roześmiała. Przysięgam,
że nigdy nie słyszałem tak uroczego śmiechu.
-Właściwie to kim jesteś? Znaczy…
jest pan przyjacielem ojca Daniela czy coś w tym stylu?
-Bingo! Zatrzymuję się tu tylko
na kilka dni, a później wracam do Hiszpanii tak sądzę. Ale jak na razie
pomieszkam tu przez kilka dni więc jeszcze się zobaczymy nie jeden raz.
-Cieszę się. – uśmiechnęła się
serdecznie i odeszła. I kto by pomyślał, że Buenos Aires przyniesie mi
niespodziankę w postaci zakonnicy która mnie oczaruje? – Ten wyjazd zapowiada
się bardzo interesująco.
***
Hola! Oto i pierwszy rozdział. Zero tajemnic, biało na czarnym what's going on.
Może nie ma tutaj zbyt wiele ale pierwsze spotkanko Dielari jest? Jest. Dużo rzeczy jeszcze wyjdzie w przyszłych rozdziałach. Co do częstotliwości wrzucania nowych rozdziałów to jak narazie wyznaczam poniedziałki. Najwyżej jak w przyszłości nie będę się wyrabiała, trudno haha!
Ostatnio zapomniałam wspomnieć, że fanfiction jest inspirowane serialem "Esperanza mia" także każda zbierzność jest celowa XD
Na koniec bardzo proszę o komentarze z opinią bo bardzo chciałabym wiedzieć co kto myśli. Jak ktoś nie może komentować na bloggerze to można też pisać do mnie na twitterze - @hellopala.
Dzięki za czytanie,
Pala.
Oho będę pierwszaaa, haha. Pala, aww. Cudowny rozdział, troszkę krótki, ale już nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów. Diego taki chojrak, hahahaha. Chachi & Chabalita! <3 Mam nadzieje, że przynajmniej Ty wytrwasz do końca w pisaniu, haha. ! Trzymam kciuki, kochana! Z niecierpliwością czekam nexta! Te amo! x
OdpowiedzUsuńLikaa <3
UsuńAw, dziękuję. Wiem, że kapke krótki (następny jest jeszcze którszy [*]) ale przynajmniej w miarę często rozdziały będą. NIE TO CO NIEKTÓRZY IF YOU KNOW WHAT I MEAN HAHAH <3
Też mam nadzieję, że wtrwam i doprowadzę to ff do endu :3
Super rozdział nie moge doczekać się następnego;)
OdpowiedzUsuńNastępny juz w przyszły poniedziałek, dziękuję :)
Usuń