-Słucham? – Diego usłyszał w telefonie właściwie nieznajomy
głos. I nic dziwnego, w końcu ostatnio widział się ze swoim starym przyjacielem
gdy miał 15 lat.
-Dani! Tutaj Chachi, pamiętasz mnie jeszcze?
-Jasne, że pamiętam. Tylko… zaskoczył mnie twój telefon. W
jakiej sprawie dzwonisz?
-Mieszkasz jeszcze w Buenos Aires?
-Tak, ale co w związku z tym?
-Sprawa wygląda tak, ze w przyszłym tygodniu jadę tam
załatwić kilka spraw i szukam jakiegoś miejsca gdzie mógłbym przenocować przez
parę dni. Miałbyś coś przeciwko gdybym się u ciebie zatrzymał na ten czas?
-Nie, skąd. Moje drzwi zawsze stoją dla ciebie otworem! Za
chwilę wyślę ci adres sms’em.
-Dzięki, jesteś wielki. – Hiszpan rozłączył się a chwilę
później doszła do niego wiadomość wraz z adresem zamieszkania Daniela. „Buenos
Aires, ul. El Salvador, Klasztor Santa Catalina”.
***
Ahoj! Tak oto prezentuje się początek historii. Krótko, zwięźle i na temat. Mam szczerą nadzieje, że znajdzie się kilka duszyczek, których to fanfiction zaciekawi i będą czytać moje wypociny. Dla zachęty stworzyłam również filmik co by zachęcić do zapoznania się z fanfikiem.
To by byłona tyle jak na początek. W 1 rozdziale zapoznacie sie trochę głębiej z fabuła, a teraz pozostało tylko domyślać się co jest "gwoździem" w tej historii (myślę, że sporo osób już na to wpadło, wara od moich zasłon, świerzo wprane). Do następnego!
Pala
No nie XD Nie wierzę XD Ale przynajmniej będzie się coś działo. Co nie zmienia faktu, że pilnuj zasłonek. :3
OdpowiedzUsuńBuziak ♥
Ja tym zasłonkom muszę jakiś pancerz sprawić hahaha ordżinal jest przynajmniej XD ♥
Usuń